niedziela, 28 grudnia 2014

Za Lustrem #7 KONIEC

Mei pojawiła się w swoim pokoju. Gdy się rozejrzała, w oczy rzuciła jej się obecność laptopa i lampki diodowej na jej biurku. Była znowu w swoim świecie lecz czuła się zagubiona. Spojrzała na lustro. Miała swoje czarne włosy, ale jej oczy miały fiołkowy kolor. Dziewczyna się zdziwiła i trochę przestraszyła.
Po chwili podeszła do lustra i go dotknęła na wysokości swoich włosów. Poczuła je pod palcami i cofnęła rękę. W tafli zobaczyła twarz drugiej Mei. Ona także miała fiołkowe oczy. Nagle dziewczyna z lustra pochyliła się i sięgnęła do twarzy Mei z tego świata lecz ta odepchnęła jej rękę i chwyciła nożyczki z biurka. Podeszła do lustra i walnęła w nie nimi z całej siły. W powietrzu zawirowało milion kawałków szkła i słychać od nich było perlisty śmiech.
Dziewczyna usiadła na swoim łóżku i złapała się za głowę. W kawałku potłuczonego lustra zobaczyła swoje oko. Przybrało srebrną barwę, a po chwili znowu zrobiło się fiołkowe.
.
.
.
Mei usiadła i się przeciągnęła. Rozejrzała się w okół siebie. Zobaczyła swoją szafę, biurko i resztę mebli. Potem spojrzała na lustro. Było w jednym kawałku i nie widać w nim było dziewczyny z białymi włosami.
- Ufff... To wszystko było snem - powiedziała do siebie.
Nagle rzuciło coś jej się w oczy i ponownie spojrzała w lustro. Jej tęczówki przybrały kolor fiołków...

Za Lustrem #6

- Przepraszam, panie Edgarze - powiedziała Mei lekko się kłaniając. - Czy wie pan, gdzie znajdę Filipa?
- Jeśli nie chcesz z hukiem wylecieć z tego świata to radzę ci się zachowywać jak ta Mei, którą wszyscy tu znają - Edgar spojrzał na dziewczynę i po krótkiej chwili zaproponował: - Może ci pomogę.
Mei stała, zbita z tropu i czekała aż chłopak coś powie. On też czekał. Oboje się sobie przyglądali. Po chwili zaczął mówić:
- Mei, która jest znana w tym świecie jest bardzo nieuprzejma, uparta i ignoruje innych. Wszyscy uważają ją za złośnicę i niewdzięczną pannicę, która czasami wykorzystuje innych ludzi do osiągnięcia własnego celu. W tym domu nie ma zbyt dobrej reputacji, więc postawiła cię w niezręcznej sytuacji, bo wyglądasz na taką osobę, która jest bardzo miła i pomocna. Możliwe jest też, że narobi zamieszania w twoim świecie, a potem, jeśli wrócisz, będziesz miała dużo spraw do wyjaśnienia i naprawienia.
- D-dziękuję...
Dziewczyna uciekła na górę po schodach, które znajdowały się najbliżej. Kiedy biegła korytarzem, wpadła na Filipa. On złapał ją za ramiona i zapytał, czy coś się stało.
- Spotkałam kogoś, kto wyglądał tak jak ty. I on powiedział, że powinnam zachowywać się jak Mei z tego świata.
Nagle uścisk na jej ramionach się zacieśnił. Dziewczyna podniosła wzrok. Na jej oczach Filip się przeistaczał. Jego włosy się wydłużyły i zrobiły się czarne, a jego oczy przybrały kolor szafirów. Mei usłyszała swój własny głos:
- Czyli powinnaś zachowywać się jak ja? Jaka szkoda, że właśnie wychodzisz. Żegnaj!
Dziewczynę ogarnęła ciemność.


Poprzedni rozdział
Następny rozdział (ostatni)

sobota, 27 grudnia 2014

Klub Zainteresowanych Magią #04

 Kiedy Roeji i Saiji czekali na Andou, dziewczynę nagle zabolała głowa. Gdy złapała się za nią rękami przed oczami mignęło jej jakieś wspomnienie.
.
.
.
Przed nią biegł chłopak z blond włosami. Wiedziała, że jego oczy mają kolor morskiej zieleni. W ręku trzymał bukiet płonących kwiatów. Goniła go i śmiała się tak jak on. Nagle blondyn zniknął. Dokładnie przed chwilą biegł, a teraz zniknął.
- Ciel! - krzyknęła. Podbiegła do miejsca, w którym przestała go widzieć i zatrzymała się przed dziurą w ziemi. Jej ręka stanęła w płomieniach i użyła jej, żeby oświetlić widok. To nic nie dało, więc zgasiła ogień i po namyśle skoczyła w przepaść za przyjacielem.
- CIEEELLLLL!!!!
.
.
.
Roeji dotknął ramienia koleżanki, a ona podskoczyła i spojrzała na niego.
- Coś się stało? - zapytał.
Dziewczyna spojrzała na niego. Był takiego samego wzrostu jak chłopak ze wspomnienia, a jego włosy miały taki sam odcień. Miał też oczy w kolorze morskiej zieleni.
- Czy wiesz, kto to... Ciel, Szefie? Wygląda dokładnie... jak ty, Szefie - powiedziała, będąc trochę jeszcze nieświadoma otoczenia wokoło niej. Po chwili zemdlała, a chłopak ją złapał.
- Takoji-chan?
.
.
.
Spadła na dół. Jej ciało nabrało takiego pędu, że aż odbiła się od twardego kamienia. Wszystko ją bolało i chyba złamała kilka żeber, ale zignorowała to, bo po chwili ból zaczął mijać. Jej zdolności regeneracyjne były nawet kilkanaście razy szybsze niż u zwykłego człowieka.
Po chwili się podniosła i ruszyła do przodu, wołając imię swojego przyjaciela. Po swojej prawej stronie ujrzała tlące się kwiaty i rozpoznała w nich bukiet, który niósł chłopak.
- Ciel?
Nadepnęła na coś śliskiego. Pochyliła się i, przywoławszy uprzednio płomień, przyjrzała się cieczy. Miała czerwony kolor i była trochę lepka. Ciecz, na którą nadepnęła to krew. Po dosyć niskiej temperaturze poznała, że jest to krew człowieka. Naszły ją czarne myśli, które zaraz okazały się rzeczywistością.
- Ciel! - krzyknęła. Po chwili usłyszała bardzo słaby głos wołający jej imię:
- Sora...
Pobiegła przed siebie. Po chwili ujrzała swojego przyjaciela. W okół niego znajdowała się jego krew. Spojrzała na jego wykrzywioną z bólu twarz...
.
.
.
...i w tym momencie Saiji się ocknęła. Obok niej stał Roeji. Spojrzała na niego i zapytała:
- Ciel?
Przyjaciel podszedł do niej i dotknął jej czoła. Była bardzo gorąca, lecz po chwili oprzytomniała i wyglądała na zdrową jak ryba. Usiadła i rozejrzała się po pokoju. Byli w nim wszyscy członkowie Klubu Zainteresowań i patrzyli się na nią.
- Co się stało, Szefie? - zapytała.
- Nie jest ci gorąco, Takoji-chan? Jesteś strasznie ciepła - powiedział Roeji.
Saiji pokręciła głową i powiedziała, że nie czuła się tak dobrze od jakichś trzystu siedemdziesięciu lat. Wszyscy spojrzeli się na nią jak na jakiegoś wariata. Po chwili Saiji wstała i, gdy chciała się przejść, upadła. Roeji podszedł do niej i pomógł się podnieść. Poparzyła go jej skóra, więc ją póścił. Złapała się krzesła i szepnęła:
- Dziękuję, Ciel... Szefie.
A potem znowu straciła przytomność i osunęła się w kolejne wspomnienia.

czwartek, 25 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

Trochę się nie wyrobiłam, bo już jutro jest ostatni dzień Bożego Narodzenia, ale nic to. Życzę Wam szczęśliwych Świąt w towarzystwie rodziny, spełnienia Waszych marzeń i samych dobrych ocen (jeśli chodzicie do szkoły).
.
.
.
Chciałam dodać krótkie opowiadanie o świętach lecz się z nim nie wyrobiłam i możliwe, że pojawi się za miesiąc albo wcześniej.

Pozdrawiam Nanami

środa, 17 grudnia 2014

Klub Zainteresowanych Magią #03

Miesiąc po wydarzeniach z ostatniego rozdziału.
Klub Zainteresowań założył swą działalność trzy miesiące temu. Miesiąc temu miało miejsce dziwne wydarzenia początkujące ciąg jeszcze dziwniejszych wydarzeń. Piątka członków klubu dostała w swoje posiadanie dziwne moce, które przeczą prawom logiki. Bo jak, na przykład, światło w stanie chłodnej magmy może wydostawać się spod skóry? Albo: jak zwykły licealista może zamienić plastik w papier za jednym dotknięciem? Dotknięci tym doświadczeniem też tego nie wiedzieli. Wiedzieli tylko, że nie powinni o tym nikomu mówić, chociaż sami nie wiedzieli czemu.
Miniony miesiąc był bardzo spokojny. Członkowie klubu myśleli, że nawet za spokojny. Saiji powiedziała, że coś się stanie po tym czasie. Wszyscy się z nią zgodzili, bo wiedzieli, że to była przysłowiowa cisza przed burzą. Nikt z nich się nie mylił.
Dokładnie trzydzieści dni po otrzymaniu mocy zaczęło dziać się coś, co nie było w żadnym stopniu kontrolowane przez ich posiadaczy.
Takoji Saiji siedziała w swoim pokoju i czytała książkę. Po kilku minutach rodzice zawołali ją na obiad. Kiedy zeszła na dół, jej młodszy brat zaczął swój codzienny monolog o jego planach na przyszłość. Mówił o tym codziennie, więc jego siostra nauczyła się go ignorować. Po jakimś czasie ucichł i wszyscy usiedli do stołu i zaczęli jeść.
- Saiji, jak ci idzie w szkole? - zapytała się pani Takoji.
- Dobrze, mamo - odpowiedziała zapytana. Nigdy nie mówiła więcej niż uważała to za konieczne, a więc była przeciwieństwem swojego brata.
- A jak tam w klubie? Ostatnio dość często do niego chodzisz - zauważył jej tata.
- Pomagam Szefowi. Tak jak ty swojemu, tato.
Państwo Takoji się zaśmiali.
Po chwili Saiji wstała i poszła do swojego pokoju. Gdy do niego weszła, zamknęła drzwi i usiadła na łóżku. Podwinęła rękaw swetra i zobaczyła, że jej ręka świeci. Próbowała ją zgasić siłą woli, ale błękitne światło jej nie słuchało. Nagle zaświeciła jej dłoń i znowu światło nie chciało zgasnąć. Dziewczyna wzięła telefon i zadzwoniła do Roeji'ego.
- Szefie, mam problem.
- Tak, Takoji-chan? - zapytał Roeji.
- Ręka mi świeci i nie chce zgasnąć. Co mam zrobić, Szefie?
- Mogłabyś jakoś ukryć to światło, Takoji-chan? Jeśli tak to chodź do klubu, a jeśli nie to znowu do mnie zadzwoń. Zaraz będę w pokoju klubowym.
- Dobrze, Szefie.
Saiji rozłączyła rozmowę i rozejrzała się po pokoju. Poczuła, że jej szyja również się świeci, więc musiała się pośpieszyć, żeby zaraz cała nie świeciła. Ubrała chustę i rękawiczki, a na ramiona zarzuciła rozpinany, fioletowy sweter. Zeszła na dół i powiedziała do rodziców, że musi szybko wyjść. Nie czekała na odpowiedź, bo jej druga ręka zaczęła świecić. Kiedy wyszła jej brat zapytał:
- Co jej się stało, tato?
- Nie wiem, synku. Chyba po prostu się gdzieś śpieszyła.

Saiji chciała wsiąść do autobusu, ale nie wiedziała, czy nie zacznie się jeszcze bardziej świecić i poszła na piechotę.
Po piętnastu minutach była przed szkołą i wbiegła przez drzwi, żeby być jak najszybciej. Weszła do pokoju klubowego i zobaczyła Roeji'ego. Na jej widok podniósł się z krzesła, na którym siedział i kiedy ściągnęła rękawiczki i szal, zapytał:
- Czemu świecisz?
- Nie wiem, Szefie. To światło nie chce zniknąć.
Chłopak podszedł do niej i dotknął jej ramienia. Przestała świecić. Saiji spojrzała się na niego i zapytała ze zdziwieniem:
- Jak to zrobiłeś, Szefie?
- Pomyślałem, żeby światło zniknęło. I się udało.
Nagle dziewczyna go przytuliła. Roeji stał jak osłupiały. Pierwszy raz odkąd się spotkali wykazała więcej emocji i to go zszokowało. Po chwili odsunęła się od niego, spojrzała na podłogę i się zarumieniła. Zadzwonił telefon.
- Tak, Choji senpai? - zapytał chłopak.
- Roeji, nagle wszystko czego dotknę zamienia się w jedwab...
- Chodź do pokoju klubowego. Ja już tu jestem razem z Takoji-chan.
Kiedy chłopak się rozłączył, on i jego koleżanka spojrzeli na siebie. Zrozumieli, że burza się zaczęła.

piątek, 12 grudnia 2014

"Czas"

Nie interesuje go radość ani smutek.
Nie ceni szczęścia innych ani żadnej żałoby.
Płynie bezwzględnie, czasem przyśpiesza,
A czasem się zatrzymuje.
Nie obchodzą go stypy, wesela i inne uroczystości.
Nikogo nie żałuje. Nikogo nie oszczędza.
Raz zmusza do działania, a raz usypia.
Uwagi na niego nikt nie zwraca,
Choć czasem jest tak okrutny.
Potrafi sprawić, że zapomnimy
O czymś bardzo dla nas ważnym.
Potrafi pozbawić resztek rozumu i beztroski.
Potrafi uśpić na wieki.
Nie interesuje się niczyim cierpieniem
Związanym z jego zbyt szybkim upływem.
Nie interesuje się niczyim dorastaniem,
Którego sam jest sprawcą
Czasem zbyt szybkim, a czasem zbyt powolnym.
Nieprzerwanie upływa, lecz zysków z tego nie ma.
Jest bezinteresowny. Niczego nie chce w zamian.
Każdego traktuje tak samo.
Nie zważa na wiek i status.
Okrutny Czas. Na wieki przemija.
Nie ma początku ani końca.
Trwać będzie przy nas aż do zakończenia wszystkiego,
A sam nigdy się nie skończy.
U niektórych wzbudza podziw.
U innych smutek.
Nie zważa na to.
Ciągle niestrudzenie płynie.

czwartek, 11 grudnia 2014

Klub Zainteresowanych Magią #02

- A więc... o co tu chodzi? - zapytał Choji Andou.
- Wszystkim w tym samym czasie zakręciło się w głowie, a potem... - Roeji szukał odpowiedniego słowa.
- Nagle z każdym stało się coś dziwnego, Szefie - podpowiedziała Takoji Saiji.
- Właśnie! Dzięki, Takoji-chan. Z każdym stało się coś dziwnego. I nie mamy pojęcia jak ani czemu.
- Masz rację, Honeri-kun! Jak to się stało i czemu? - dopowiedziała Shinobi.
Shiro Hitori stała przy ścianie i wyglądała przez okno. W ręce ściskała nieodstąpionego pluszaka - Neko-sana. Zawsze miała go przy sobie. Jego futerko miało bardzo ciemny brązowy kolor, tak jak jej włosy. Jej oczy mają ciemnoniebieski odcień, jak kolor wieczornego nieba. Roeji wymyślił historię, że jej oczy mają taki kolor od częstego spoglądania w okno w nocy. Ma jedenaście lat i jest bardzo dojrzała jak na swój wiek.
Inikori Shinobi była jej przeciwieństwem. Jej włosy są całe białe, a oczy koloru fiołków. Prawie zawsze ubierała się w fioletową bluzę. Ona z kolei ma siedemnaście lat, a zachowuje się bardzo dziecinnie. Często powtarza, trochę przekształcając, zdania wypowiedziane przez Roeji'ego. Ona i Roeji znają się od przedszkola i cały czas uczyli się w tych samych szkołach.
Takoji Saiji, szesnastolatka. Z niewiadomych powodów od pierwszego spotkania nazywa Roeji'ego "szefem" (może wiedziała, że on założy Klub Zainteresowań). Była trochę nieśmiała i ospała. Zawsze chodziła w za dużych swetrach. Jej włosy są w bardzo ładnym, złotobrązowym kolorze, a jej oczy mają srebrną barwę. W całym swoim dotychczasowym życiu miała tylko kilku przyjaciół - Irenę z podstawówki, i teraz - Roeji'ego, Shinobi, Andou i Hitori.
Choji Andou jest najstarszy ze wszystkich członków klubu, chodzi do trzeciej klasy. Ma czarne włosy i bardzo ciemne oczy. Jest bardzo towarzyski i zawsze uśmiechnięty. Bardzo lubi sport. On z kolei miał dużo przyjaciół z klubów sportowych, do których chodził wcześniej, ale w ogóle prawdziwych, takich jak w Klubie Zainteresowań.
Honeri Roeji, drugoklasista. Nigdy nie cieszył się dobrą sławą wśród nauczycieli i innych uczniów. Był uważany za łobuza i rozrabiakę, choć w rzeczywistości było zupełnie na odwrót. Jest bardzo miły i pomocny, zawsze rozśmiesza kolegów z klubu. Ma blond włosy i zielone oczy koloru morza. Chodzi w źle związanym krawacie od mundurka dopóki Saiji mu go nie poprawi (sam nie umie wiązać krawatów). Założył Klub Zainteresowań, bo nie mógł znaleźć nic dla siebie w innych klubach.
- Chyba na razie się tego nie dowiemy - stwierdziła Hitori.
- Czemu tak myślisz, Hitori-chan? - zapytał Roeji.
- Bo mam takie przeczucie - odpowiedziała.
- Za jakiś czas się dowiemy, Szefie.
Nikt tego nie skomentował. Wszyscy w tym klubie wiedzą, że Saiji ma jakieś zdolności prorocze chociaż tego nie okazywali. Jeśli ona powiedziała, że coś będzie to tak się stanie.
Andou chrząknął i przypomniał:
- Mieliśmy obgadać te dziwne zjawiska, nie? Może na początek każdy pokaże co mu się stało? Zacznij Roeji.
- Okej.
Chłopak pomyślał o zniknięciu i tak się stało, bo Shinobi wykrzyknęła:
- Honeri-kun zniknął! Gdzie jesteś, Honeri-kun?
Roeji podszedł do niej i dotknął jej ramienia. Krzyknęła za strachu i się schowała za Saiji.
- To teraz ja, Choji-san - powiedziała Saiji i jej ręka nagle zaświeciła.
Przewodniczący się pokazał i podszedł do koleżanki.
- Wow! Teraz nie potrzebujesz żadnej lampy - powiedział.
- Teraz Inikori-san - powiedziała Saiji, zgasiwszy przedtem światło. Shinobi potaknęła głową, wyciągnęła rękę i zamknęła oczy. Nagle na jej ręce pojawiła się wodnista kula, która zaraz pękła i ochlapała wszystkich wodą.
- No, to teraz ja - powiedział Andou i kucnął. Dotknął dłonią wody, a ta zamieniła się w piasek. Potem dotknął piasku i zamienił go w powietrze.
- Wow! - znowu krzyknął Roeji. - Została jeszcze Hitori-chan.
- Jaką chcesz książkę, Shinobi-san? - zapytała się Hitori.
- Ósmy tom "Szachownicy z innej galaktyki" - odpowiedziała.
Wszyscy poczuli podmuch wiatru i po chwili piątoklasistka wróciła z książką w ręce.
- Proszę - powiedziała wręczając tom koleżance.
- D-dziękuję.
- No dobrze - zaczął Roeji. - Skoro wiemy kto ma jakie moce to ustalmy zasady ich użytkowania. Będą to zarazem przepisy Klubu Zainteresowań.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Klub Zainteresowanych Magią #01

To wydarzenie miało miejsce dawno, dawno temu...
...a dokładniej mówiąc: miesiąc temu.
.
.
.
Chłopak wracał ze szkoły. Przed chwilą miał zajęcia klubowe. To on jest założycielem Klubu Zainteresowań. W tym klubie jest tylko czworo licealistów i jedna dziewczynka z podstawówki. Oni wszyscy (z wyjątkiem dziewczynki) są społecznymi wyrzutkami, którzy nie są za bardzo interesujący... a przynajmniej tak się wydawało tylko na początku. Wszyscy oni byli podobni tylko pod dwoma względami: tym, co powiedziałam przed chwilą i wszyscy oni są na swój sposób wyjątkowi. Zaraz wam wszystko wyjaśnię...
Na pierwszy rzut oka wydawaćby się mogło, że są zwykłą grupką licealistów, którzy się spotykają z powodu swoich marnych reputacji. Ci którzy tak myśleli już do końca tak myśleć będą, ale wy możecie poznać prawdę. Otóż oni bawią się magią. Ale nie dlatego, że tak chcieli. Oni po prostu przyjęli swój los który ktoś (lub coś) im narzucił. A żeby się dowiedzieć o co w tym chodzi cofnijmy się do początku opowiadania.
Chłopak wracał ze szkoły. Był bardzo zadowolony, że założył ten klub. Wszyscy jego członkowie też są z tego zadowoleni. Gdy tak o tym myślał, zakręciło mu się w głowie. Oparł się o drzewo i zamknął oczy. Nagle poczuł przemożną chęć wtopienia się w tło. Kiedy spojrzał na swoją rękę nie zobaczył jej. Krzyknął ze strachu, ale w tej chwili się pojawiła. Gdy pomyślał o tym, żeby znowu zniknąć jego ręka ponownie zniknęła.
Jego telefon zadzwonił. Odebrał i powiedział:
- Cześć, Shinobi-chan.
- Cześć, Honeri-kun - chłopak usłyszał zdenerwowanie i strach w głosie koleżanki. To była Inikori Shinobi z jego klasy, a także człońkini Klubu Zaineresowań. - Ja... Obawiam się, że pomoczyłam tę część projektu do gazetki, którego nie powinno się traktować wodą. Czy mógłbyś tu przyjść?
- Jasne, Shinobi-chan. Zaraz będę.
Honeri Roeji pobiegł w stronę szkoły, z której przed chwilą wyszedł. Wpadł do pokoju klubowego i zobaczył Shinobi obok wielkiej kuli z wody. Dziewczyna była przerażona. Spojrzała na chłopaka i w tym momencie wodna kula się rozleciała. Byli cali przemoczeni.
- Shinobi-chan, co się...
Do Roejiego zadzwonił telefon. Tym razem była to Takoji Saiji z klasy 1-2.
- Szefie, mam problem. Nagle zaczęłam świecić.
- Przyjdź do pokoju klubowego, Takoji-chan. Jestem tutaj z Inikori. Rozłączam się bo Choji senpai do mnie dzwoni. Halo?
- Roeji... Przed chwilą... Zamieniłem liścia w papier. Czy to nie jest dziwne?
- Przed chwilą usłyszałem i zobaczyłem tyle rzeczy, że chyba nie...
Drzwi trzasnęły i w pokoju pojawiła się Shiro Hitori. Wbiegła tak szybko, że nikt tego nie zauważył.
- Przyjdź do pokoju klubowego, Choji. Tylko ciebie tu brakuje.
Roeji się rozłączył.
- Cześć, Hitori-chan. Widzę, że ty nagle stałaś się dużo szybsza. Zaraz wszystko obgadamy, gdy przyjdą Takoji-chan i Choji senpai. W tym czasie powycierajmy wodę...




Tak dla ścisłości: najpierw podawałam nazwiska, a potem imiona.

Za Lustrem #5

Posiadłość była lustrzanym, powiększonym odbiciem domu Mei, więc dziewczyna miała drobne problemy w poruszaniu się po niej. Ściany, białe w jej domu, tutaj były niebieskie, a na suficie znajdowały się piękne freski. Po obu stronach dziewczyny wisiały dwumetrowe obrazy przedstawiające, jak się domyślała, jej przodków.
Nagle na końcu korytarza pojawił się jakiś mężczyzna w odświętnym ubraniu. Dziewczyna szybko skręciła za róg, ale została zauważona.
- Mei? Chodź no do taty! - powiedział.
Przynajmniej nie muszę się go pytać kim jest. Znowu coś by się stało nie tak.
- Dobrze - odpowiedziała i się pokazała. Tata drugiej Mei przywołał ją dłonią. Podeszła do niego.
- Wiem, że zawsze nas ignorowałaś, ale powinnaś w końcu to zmienić. Przecież jestem twoim tatą, a nie nieznajomym.
Czyli tamta Mei ignorowała nawet swoich rodziców. Cenna wskazówka.
Kiwnęła głową.
- No, dobrze. Skoro się rozumiemy to się przebierz i chodź na kolację.
Mężczyzna poszedł, a ona jeszcze przez chwilę stała. Potem pobiegła poszukać narzeczonego Mei z tego świata.
Zobaczyła skrawek jego ubrania.
- Filipie! - krzyknęła skręcając za róg.
Chłopak się odwrócił. Nie miał orzechowych oczu Filipa. Jego jedno oko było brązowe, a drugie złote. Oprócz tego wyglądał jak Filip i nawet miał podobne ubranie.
Odwrócił się i powiedział:
- Chyba mnie pani z kimś pomyliła. Mam na imię Edgar.


Poprzedni rozdział
Następny rozdział

sobota, 6 grudnia 2014

Za Lustrem #4

- Narzeczony? - upewniła się Mei z niedowierzaniem w głosie. Filip pokiwał głową.
Nagle oboje oprzytomnieli i wykrzyknęli:
- Pani Isabela!
Wspomniana przed chwilą kobieta zamrugała. Chłopak pomógł jej się podnieść.
- Co się stało? - zapytała półleżąc. Po chwili przypomniała sobie rozmowę z córką. - Co się stało mojej Mei?
Zanim dziewczyna otworzyła usta, Filip powiedział:
- Pani córka dostała amnezji w nieznanych okolicznościach i teraz nikogo i niczego nie pamięta.
Pani Isabela dotknęła ust dłonią i spojrzała się na Mei. Tamta kiwnęła głową w odpowiedzi na niezadane pytanie. Z twarzy kobiety odpłynęła krew.
- Oprócz tego nic mi nie jest... - powiedziała dziewczyna. Chłopak szturchnął ją w ramię. - ...mamo.
Filip pomógł kobiecie się podnieść i zejść na dół. Wychodząc z pokoju rzucił dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie. Nic nie zrozumiała, ale kiwnęła głową. Kiedy wyszli podeszła do szafy i do niej zajrzała. Były w niej same sukienki i tylko jeden strój, który posiadał nogawki. Na podstawie tych ubrań oraz fakcie, że ma narzeczonego, Mei skapnęła się, że cofnęła się w czasie. Przecież w dwudziesym pierwszym wieku, z którego pochodziła nie aranżowało się małżeństw oraz nie nosiło się gorsetów. W tym momencie poczuła, że ma jeden na sobie i prawie zemdlała z braku powietrza. Oprócz gorsetu sukienka nie miała żadnych wad i do tego była bardzo ładna. Mei pomyślała, że chciałaby mieć taką w swojej szafie i mimowolnie pomyślała o zdziwieniu drugiej Mei, gdy zobaczyła w jej szafie prawie same spodnie i t-sherty.
Dziewczyna zamknęła szafę i wyjrzała za swój pokój. Zaraz pomyślała o zwiedzeniu całego domu i zeszła na dół.


Poprzedni rozdział
Następny rozdział

Mikołajki

Wstał spodziewawszy się ujrzeć koło siebie mikołajkowy prezent. Nic takiego nie zobaczył. Poszedł do sypialni rodziców. Jeszcze spali. Postanowił, że w tym roku on zrobi im prezent.
Wszedł do kuchni. Złapał stołek i postawił go przed lodówką. Stanął na nim, otworzył drzwii wyciągnął z niej potrzebne składniki. Zawsze interesował się gotowaniem, więc umiał to dosyć dobrze i postanowił, że zrobi ciasto cynamonowe.
Zszedł ze stołka i otworzył szafkę, żeby wyciągnąć z niej miskę. Przewrócił się, lecz zaraz wstał i poszedł umyć ręce. Kiedy wrócił zabrał się do robienia ciasta wyciągnowszy wcześniej resztę potrzebnych składników.
Stłukł dwa jajka i wysypał trochę mąki, lecz nadal robił ciasto, a po półgodzinie wsadził je do piekarnika.
W tym samym czasie jego rodzice się obudzili. Po pewnym czasie poczuli piękny zapach ciasta cynamonowego ich syna i postanowili, że poczekają aż po nich przyjdzie, żeby nie psuć mu niespodzianki dla nich.
Pięćdziesiąt minut później piekarnik zadzwonił i chłopiec, nałożywszy wcześniej odpowiednie rękawice, wyciągnął pięknie pachnące ciasto z piekarnika. Położył je na blacie i ściągnął z niego foremkę. Położywszy je na ozdobnym talerzu polał cukrem pudrem wymieszanym z sokiem cytrynowym i wodą. Przełożył je na stół i w tym momencie do kuchni weszli jego rodzice.
- Poczekajcie chwilę - zwrócił się do nich. Wyciągnął talerzyki, sztućce i serwetki i wyłożył je na stole. Zaparzył też czarną herbatę i nalał ją do filiżanek, które później położył na spodkach obok reszty zastawy.
- Wesołych mikołajków! - krzyknął do nich.
Jego rodzice byli poruszeni. Ich siedmioletni syn był już tak bardzo samodzielny. Już za chwilę on dorośnie i ich opuści, lecz jeszcze teraz jest z nimi i wszyscy się bardzo z tego cieszą. Czas szybko leci, więc nawet niezauważyli kiedy tak szybko dorósł. Teraz cieszą się każdą chwilą, żeby mogli kiedyś powspominać same dobre chwile.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - powiedziała jego mama i wręczyła mu prezent mikołajkowo-urodzinowy. - Niech cię upływ czasu nie zniechęci i wykorzystuj każdą chwilę.
- Dziękuję wam - powiedział chłopiec. I zasnął.

piątek, 5 grudnia 2014

"Piękno"

Piękne są sny kolorowe.
Piękne są zboża i morze.
Pięknymi je zwiemy, lecz cóż to znaczy?
Kiedy nie mamy w zasięgu tych chwil,
Co tak ważne są dla nas,
Świat tak jakby... smutnieje.
Sny kolorowe smutek przepełnia.
Zboża czarnieją i więdną.
Morze się krwią wypełnia,
A szczęśliwe chwile giną.
Czym jest piękno? Pytam Ciebie.
Lecz odpowiedzi nikt nie wie.
Piękno - cóż to słowo znaczy?
Raz jest barwne, a raz ciemne.
Raz radosne, a raz smutkiem przepełnione.
Odpowiedzi szukam.
Szukam jej, lecz wciąż ucieka.
Nikt nigdy nie zrozumie człowieka,
Co sam siebie oszukuje,
Że wszystko na tym świecie rozumuje.
Twierdzi, że na wszystko odpowie,
Lecz odpowiedzi znaleźć nie może
Na pytanie tak oczywiste:
Czemu wszystko pięknym zowiesz?

Za Lustrem #3

- Mama? - gdy dziewczyna wypowiedziała ten wyraz jej głos drżał. Chłopak spojrzał na nią i powiedział:
- Tak. A co myślałaś, kretynko?! Własnej matki nie poznałaś! Co się z tobą stało? - jego głos brzmiał trochę łagodniej, gdy zobaczył przerażoną twarz Mei.
- To nie mój świat. Mama z mojego świata wygląda inaczej. To mama innej Mei, a nie moja. Ja jej nie znam. Nie znam też ciebie i tego świata. Kim jesteś?
Chłopak wyglądał na lekko zbitego z tropu i patrzył na nią jak na jakąś wariatkę. Nic dziwnego - pomyślała. Ja też na jego miejscu bym nie wierzyła. Kim on jest, skoro ten świat to odbicie mojego? W moim świecie nie znam nikogo podobnego.
Pstryknął palcami tuż przed jej twarzą, a ona aż podskoczyła.
- Co jest? - zapytała. Zmarszczył brwi i odrzekł:
- Rzeczywiście nie jesteś "tą" Mei. "Tamta" Mei nigdy się nie zamyśla i krzyknęłaby na mnie za to, co przed chwilą zrobiłem. Jak się tu znalazłaś, Mei?
Dziewczyna opowiedziała mu o dziwnym odbiciu i o tym jak druga, inna "ona" wciągnęła ją przez lustro. Nie była to długa opowieść, więc po chwili skończyła mówić i się zapytała:
- Możesz mi powiedzieć kim jesteś i jak się nazywasz?
Chłopak odchrząknął i odpowiedział:
- Jestem narzeczonym Mei z tego świata. Mam na imię Filip.


Poprzedni rozdział
Następny rozdział

niedziela, 30 listopada 2014

Za Lustrem #2

Dziewczyna usłyszała kobiecy głos, który wołał jej imię. Zamarła.
- Mei! Czy coś się stało?
Odgłos wchodzenia po schodach. Po chwili ucichł, a kobieta z lekkim lękiem uchyliła drzwi.
- Czemu się nie odzywasz? - zapytała.
- Eee... - Mei nie wiedziała jak odpowiedzieć.
- Coś się stało? Nie zachowujesz się tak jak zwykle.
- Kim... Kim pani jest?
Kobieta zrobiła wielkie oczy i wydawało się, że w każdej chwili może zemdleć. Wyglądała na poczciwego  i miłego człowieka, więc dziewczyna nie chciała, żeby tak się stało. Ale nic nie mogła poradzić. To nie był jej świat. W ogóle go nie znała, w przeciwieństwie do tamtej drugiej Mei, która najprawdopodobniej się tutaj wychowywała.
- Nie wygłupiaj się Mei. Co ci się stało? - zapytała kobieta. Dziewczyna wiedziała, że pani zaraz zemdleje, ale nie mogła tak tego zostawić. Ta osoba, i pewnie wszyscy w tym domu, były dla niej wielką niewiadomą. Musiała jakoś to zmienić.
- Kim pani jest?
Kobieta upadła.
- Proszę pani?
- Co tu się dzieje? - zapytał jakiś chłopak który wszedł do pokoju. Zobaczył Mei, która pochylała się nad zemdlałą kobietą. - Coś ty jej zrobiła?!
- Ja nic nie... - zaczęła dziewczyna, ale nie skończyła, bo chłopak ją odepchnął. Ukląkł koło kobiety i zapytał:
- Pani Isabello?



Poprzedni rozdział
Następny rozdział

sobota, 29 listopada 2014

Za Lustrem #1

Dziewczyna stanęła przed lustrem. Miała kruczoczarne włosy i szafirowe oczy. Przed chwilą ubrała białą sukienkę, która sięgała jej do kostek. Była bosa.
Nagle jej odbicie się zmieniło. Jej włosy zrobiły się śnieżnobiałe, a oczy rubinowe. Biała sukienka zrobiła się czarna.
Odbicie się uśmiechnęło choć dziewczyna miała zdziwioną minę.
Postać z lustra wyciągnęła rękę i złapała dziewczynę za nadgarstek. Pociągnęła ją ku sobie. Dziewczyny zamienieniły się miejscami przechodząc przez taflę lustra. Zamieniły się także wyglądem.
Dziewczyna znalazła się w lustrzanym odbiciu swojego pokoju. Był on też w zupełnie innych kolorach; zielone ściany miały kolor czerwony, a żółta lampa zielony.
- Żegnaj - powiedziała dziewczyna z lustrzanego pokoju i lustro zrobiło się normalne.
- Czekaj! - krzyknęła dziewczyna i uderzyła dłonią w lustro.
- Mei?


Następny rozdział

piątek, 28 listopada 2014

Upadek... Ikara?

Gdy Ikar podleciał za blisko słońca, wosk z jego skrzdeł się roztopił i wypadły z nich pióra.
Zaczął spadać.
Kiedy tak spadał i spadał, otworzył spadochron. Powoli opadał ku morzu.
Wpadł do wody. Gdy wypłynął na brzeg, zrzucił spadochron i powiedział:
- Jestem Bond. James Bond.

czwartek, 27 listopada 2014

"Dni"

Monotonne jest nasze życie;
Codziennie budzimy się o świcie,
A gdy się zbliża zachód słońca
Szykujemy się do końca.



Witajcie!

Hi, everyone!

My name is Natalia.
To jest mój... czwarty z kolei blog, ale zaraz będzie jedyny po usunięciu poprzedniego - magiczny-pierscien.blog.pl (inne zniknęły wcześniej...). Na tym blogu nie będę pisać tylko "Niepowtarzalnej historii Diany", ale też będzie można znaleźć tutaj zbiór innych opowiadań.
Pewnie i tak nikt nie będzie tego czytał i nie wiem, po co się wysilam, ale nic to.
Zapraszam