wtorek, 30 czerwca 2015

Piękny SEN. Koszmarna RZECZYWISTOŚĆ.

Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała niebo. Piękne, błękitne niebo. Przez moment podziwiała je z zapartym tchem. Nigdy takiego nie widziała.
Po chwili podniosła się i rozejrzała dookoła siebie. Zobaczyła mnóstwo barwnych kwiatów, które były leciutko kołysane przez wiatr. Każdy z nich miał odmienny odcień koloru kamieni szlachetnych i inaczej zmieszanych barw podstawowych. Spomiędzy gęstwiny różnorakich płatków wyzierały szmaragdowe źdźbła trawy.
Dziewczyna dotknęła największego i najbarwniejszego kwiatka, co sprawiło, że w powietrze z wdziękiem wzleciało stadko dużych, rubinowo-szmaragdowych motyli. Uśmiechnęła się szeroko i wstała. Z lekkim zdziwieniem odkryła, że może to zrobić. Odkąd pamiętała, miała sparaliżowane nogi, więc nigdy nie wiedziała jak to jest chodzić, a teraz jej się to udało, więc zaczęła się śmiać i obracać w kółko.
Przeszła kilka kroków i w oddali zauważyła błyszczącą wodę. Zaczęła do niej biec. Z każdym krokiem niebiesko-zielona plama znacząco się powiększała, wyglądając jeszcze piękniej.
Źdźbła trawy coraz rzadziej występowały, ustępując miejsca złotemu piaskowi. Jego drobne cząsteczki zmieniały swoje położenie pod bosymi stopami rozradowanej dziewczyny układając się w ich odbicia.
Piękny ocean znajdował się coraz bliżej. Już czuć było zwiększoną wilgotność powietrza, a delikatny zapach soli stawał się coraz ostrzejszy.
Jeszcze tylko kilka kroków i poczuje upragnioną, słoną wodę. Kilka kroków, które stawały się coraz cięższe i trudniejsze do wykonania. Upadła.
.
.
.
Dziewczyna spadła z łóżka, co jeszcze nigdy jej się nie przytrafiło. Przez chwilę nie kojarzyła, gdzie się znajduje, lecz po chwili jej oczom ukazała się szarość i posępność pokoju, do którego była przykuta łańcuchami kalectwa. Już nigdzie nie było barwnych kwiatów; jeśli coś w ogóle znajdowało się w tym pokoju, to było bezbarwne i nieciekawe. Nie było czuć delikatnego zapachu soli; w nozdrza wdzierał się nieprzyjemny odór ścieków i smarów do maszyn. Niebo nie było bezchmurne i błękitne; od niepamiętnych czasów przykrywały je brudne, grube chmury powstałe w wyniku nadmiernego wydalania najróżniejszych spalin. Nigdzie w pobliżu nie znajdował się zbiornik wodny, nie licząc rzadko uczęszczanego publicznego basenu.
Dziewczyna się podniosła, wykorzystując do tego szafkę znajdującą się w pobliżu jej ręki. Sprawiło to, że spadło z niej dawno nieoglądane zdjęcie. Kiedy usiadła na łóżku, podniosła poobijaną ramkę i spojrzała na skrawek papieru. Ujrzała na nim nieznajome twarze, które jednocześnie należały do jej najbliższej rodziny, której nigdy nie poznała. To byli jej rodzice. Wyglądali na szczęśliwych. Pewnie dlatego, że kobieta miała dość pokaźny brzuch, w którym skryta była ich córeczka, oglądająca teraz to zdjęcie.
Gdzie jesteście? Czemu nie ma mnie z wami? Czemu mnie tu zostawiliście? Czemu co dzień muszę oglądać tą wypraną z marzeń i naturalnego piękna rzeczywistość? ...może mój sen był tylko iluzją?... Może to nigdy nie istniało... Może zawsze świat był taki...
Dziewczyna odłożyła zdjęcie, podciągnęła się do okna i za nie wyjrzała. Zobaczyła szare bezkształtne budynki, stojące jeden obok drugiego. Na popsutych ulicach stały sznury zardzewiałych samochodów. Kosze na śmieci były wypchane aż po brzegi, a obok nich piętrzyły się tony śmieci.
Jeśli codziennie mam widzieć ten przygnębiający widok, to wolałabym się już nigdy nie obudzić i zawsze śnić o tej krainie.
Położyła się i zamknęła oczy.
.
.
.
- Klaro! - zawołał bezbarwny męski głos. - Klaro Alison! Proszę odpowiedzieć!
Kiedy mężczyzna nic nie usłyszał spojrzał się na swojego towarzysza, a ten z całej siły wbiegł bokiem w drzwi. Słabe drewno pękło od razu w ogóle nie protestując. Mężczyzna wszedł do szarego pokoju i spojrzał na łóżko, na którym leżała nieruchoma blada dziewczyna. Westchnął i skinął ręką na swojego towarzysza. Tamten podszedł do psującego się mebla i jedną ręką podniósł ciało niepełnosprawnej dziewczyny. Wyszedł za drzwi i wrzucił ją na taczkę, na której leżało już kilka ciał martwych ludzi.
- Słodkich snów, królewno - szepnął mężczyzna do dziewczyny, gdy zamknął drzwi do jej pokoju. - Mam nadzieję, że teraz będzie ci lepiej... Idziemy dalej, Frank!
- Yes, Sir!
- W końcu ktoś musi ich wszystkich pożegnać, kiedy odchodzą w lepsze miejsce...

piątek, 26 czerwca 2015

Wakacje

Z racji tego, że są wakacje, postanowiłam dodać posta...
.
.
.
No i nie wiem, co napisać...








A więc życzę Wam po prostu bezpiecznych, miłych i udanych wakacji!

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Hamster Dance Song

A oto fajna piosenka z jeszcze fajniejszym teledyskiem z mojego dzieciństwa.
W końcu to znalazłam!
Teraz, gdy to oglądam/słucham ogarnia mnie lekka nostalgia...

Zapraszam do posłuchania i popatrzenia na te wesołe chomiczki :)





_________________________________________________________________
Przecież wchodzicie na mojego bloga, co nie? Nie moglibyście oddać głosu w ankiecie z prawej strony, albo wybrać reakcję, jaką wzbudzają moje posty? Bardzo ładnie proszę!

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Imitacja Prawdziwego Świata #02

Dojście do prawdy okazuje się bardzo trudne, gdy nawet nie wiesz, od czego zacząć szukać. Próbowałam szukać w internecie czegoś na temat "oszukańczych zmysłów" i "wiecznie ciemnego nieba", ale nie znalazłam niczego sensownego. Był tylko jakiś "omam" do tego pierwszego hasła, a o drugim nie było nic...
No nic, mówi się trudno i żyje się dalej! Postanowiłam na razie w ogóle się tym nie przejmować, a jedynie zwracać uwagę na każdy najmniejszy szczegół, który chociaż trochę byłby związany z moją obecną sytuacją. (To chyba zabrzmiało tak, jakbym właśnie bardzo to przeżywała, co nie?)
Ech... No i, tak w ogóle, to nie wiem, co o tym wszystkim mam myśleć... Sytuacja jest beznadziejna, nieważne z której strony by na to nie spojrzeć. Nawet to, że się do tego przyzwyczaiłam, wcale nie pomaga...
Chyba zaczynam popadać w depresję...

czwartek, 11 czerwca 2015

Klub Zainteresowanych Magią #09

- O...! Takoji! - krzyknął Andou, gdy tylko przekroczył próg sali Klubu. Rozejrzał się po pomieszczeniu i westchnął. - Znowu jestem ostatni...
- Okej, no to mamy komplet! - oznajmił wesoło Roeji, chociaż w powietrzu czuć było napięcie, które odmalowywało się także na jego twarzy za lekko drgającym uśmiechem. - Wygląda na to, że możesz już zaczynać, Takoji-chan.
.
.
.
- J...Jak to "teraz"? Przeszedł jakąś reinkarnację, czy coś w tym stylu? - zapytała szczerze zdumiona Kimi.
- Można tak powiedzieć, chociaż jeszcze nie do końca... Na razie jest tylko wyobrażeniem w mojej głowie, które ciągle rośnie i kiedyś odrodzi się jako nowy człowiek - wytłumaczyła Sora, trochę melancholijnie.
Wodna nimfa spojrzała się na swoją nową znajomą i pomyślała, że oszalała z samotności, która ją przytłaczała przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Od momentu śmierci Ciela, musiała utwardzić swoje serce, tak, że nie pozwoliła się nikomu do siebie zbliżyć - pomyślała. Biedna, oszalała, smutna dziewczyna...
- ...i wiesz co, Kimi? Mam wrażenie, że kiedyś spotkamy się wszyscy razem - dziewczyna zdała sobie sprawę, że Sora mówiła coś w momencie, gdy ona zajęta była swoimi myślami, więc miała nadzieję, że to nie było nic bardzo istotnego. Kiedy usłyszała pewny, zdecydowany ton nowej koleżanki, jej wzrok znowu pełny był smutku i niedowierzania wywołanego niedawną przeszłością Sory. -  Ty, ja, Ciel i reszta przyjaciół, których niedługo poznam. Tylko, że wszyscy będziemy się inaczej nazywać. Nasze zachowania też będą inne. Lecz połączy nas, tak jak teraz, prawdziwa przyjaźń, która nigdy nie zginie...
.
.
.
- A więc, wszyscy spotkaliśmy się już wcześniej - Saiji musiała trochę poczekać, bo po twarzach jej przyjaciół pojawiło się niedowierzanie, które chciało zniknąć, lecz nie potrafiło. - Nikt z nas, oprócz ciebie, Szefie, nie był człowiekiem i stąd nasze moce. Inikori-san była Wodną Nimfą i to dlatego potrafi władać nad wodą. Shiro-chan należała do najszybszego klanu elfów, które odznaczały się też niebywałą sprawnością i przebiegłością. Ty, Choji-san, byłeś czarodziejem, który miał niebywałą zdolność do zmiany struktur i kształtów przedmiotów, więc można powiedzieć, że parałeś się alchemią - na twarzy Andou pojawiło się zaskoczenie, podobnie jak na twarzach pozostałych osób z wyjątkiem małej Shiro, która się lekko uśmiechała. - Ja natomiast byłam Ogniowym Człowiekiem, co można wytłumaczyć moimi włosami i temperaturą ciała.
.
.
.
-...to nie jest tylko moje marzenie - Sora najwidoczniej zdała sobie sprawę, że towarzyszka rozmowy wątpiła w stan jej umysłu. - Nie wyobraziłam sobie tego, jak szaleniec odchodzący od zmysłów. Musisz wiedzieć, że moje przewidywania zawsze się sprawdzały. Na przykład, zanim spotkałam Ciela, przed oczami stawały mi chwile naszej wspólnej zabawy. Wtedy nawet nie mieliśmy pojęcia o swoim istnieniu, ani tym bardziej o naszej przyjaźni. Byliśmy wtedy zupełnie osobnymi bytami, które zostały połączone dosyć wyraźną wizją wspólnej przyszłości...
.
.
.
- Ciel, czyli Szef, był moim pierwszym przyjacielem. Umarł na moich oczach z niewiadomej przyczyny. Znaczy... Wykrwawił się na śmierć, ale nie wiedziałam, i nadal nie wiem, jak do tego doszło. Po jego śmierci zupełnie się załamałam, a potem zaczęłam stwarzać go w postaci niewyraźnego, drżącego bytu, który istniał tylko w moim umyśle. Potem spotkałam Kimi - Wodną Nimfę, która zawsze przyglądała się nam ze swojego strumyka. Jej spotkanie ponownie otworzyło moje serce, które dotychczas otoczone było bardzo wysokim i grubym murem. Można powiedzieć, że ponownie przywróciła mnie do życia... Lecz... opuściła mnie szybciej niż myślałam...

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Klub Zainteresowanych Magią #08

Saiji znieruchomiała, gdy poczuła znajome uczucie. Nie czuła go od bardzo dawna, ale wiedziała, że kiedyś było jej bardzo bliskie. Chodziło o jej płonące włosy. Ostatnio były normalne, tak jak u zwykłego człowieka. Tak samo był z temperaturą jej ciała. Już nie wynosiła 36,6 stopni Celsjusza, ale ponad dwa razy więcej, co raczej nie było normalne u zwykłych ludzi. Tyle, że ona była Ogniowym Człowiekiem z bardzo starego klanu Lawów. Dopiero teraz w pełni to sobie uświadomiła. Dopiero teraz jej wspomnienia ułożyły się w całość. Już wiedziała, kim był Ciel. Już wiedziała, czemu jej przyjaciele mają moce. Lecz nadal nie rozumiała, jak to jest możliwe, że oni wszyscy spotkali się po tylu latach.
- Szefie, Inikori-san, zadzwońcie po Choji-sana i Shiro-chan. Muszę wam coś powiedzieć.
.
.
.
Minęło kilkadziesiąt lat odkąd Sora straciła swojego jedynego, do tej pory, przyjaciela. Kilkadziesiąt samotnych, bardzo długich lat. Dziewczyna była pewna, że już do końca życia będzie samotna, lecz pewnego dnia to się zmieniło.
Sora usiadła nad brzegiem strumienia. Po chwili wsadziła do niego rękę, co sprawiło, że woda zaczęła parować.
- Auauau! - ktoś krzyknął. Dziewczyna odpłynęła myślami gdzieś daleko, więc nie zaskoczyło ją to. - Proszę, przestań! Sora, przestań!
Na dźwięk swojego imienia, dziewczyna w końcu oprzytomniała i spojrzała na wodę, w której zobaczyła czyjąś twarz. Była to twarz Wodnego Człowieka, więc Sora zdziwiła się, gdy ją zobaczyła, bo Ogniowi i Wodni Ludzie (zwani też Wodnymi Nimfami) z reguły się ze sobą nie kontaktowali, ze względu na żywioły, z których pochodzą.
Wodna nimfa miała piękne, białe włosy oraz fiołkowe oczy, w których widać było figlarne iskierki, pomimo tego, że przed chwilą była katuszowana parowaniem wody z jej strumyka, w którym żyła.
- Skąd znasz moje imię? - zapytała po chwili Sora, wyciągając rękę zgodnie z prośbą.
- Czasami obserwowałam ciebie i twojego kolegę, z którym się kiedyś bawiłaś w pobliżu tego strumienia - odparła zapytana. Zobaczyła, że jej rozmówczyni posmutniała od razu po jej wspomnieniu o chłopcu, więc postanowiła nie drążyć tematu.
- A ty jak masz na imię? - chwilę jej zajęło dojście do siebie.
- A, no tak! Zapomniałam się przedstawić! Jestem Kimi. Miło mi. Teraz powinnyśmy podać sobie ręce, ale to chyba nie byłoby miłe doświadczenie. Bez obrazy.
Sora uśmiechnęła się bo doskonale rozumiała nowo poznaną koleżankę. Kiedyś, przed poznaniem Ciela usiłowała właśnie tak zapoznać się z pewnym Wodnym Człowiekiem. Kiedy bardzo nalegała na podanie sobie dłoni, ten polał ją lodowato zimną wodą, żeby przestała zawracać mu głowę. Najpierw krzyczała przez kilka minut z bólu wywołanego szokiem termicznym, a potem przez tydzień musiała siedzieć obok lawy, żeby się z powrotem nagrzać. Postanowiła więc teraz po prostu wymienić się uśmiechami i przez chwilę porozmawiać z Kimi.
- Czemu się do nas nigdy nie odezwałaś? - zapytała, szczerze zaciekawiona.
- Nie chciałam wam przeszkadzać - Kimi dopiero po chwili zorientowała się, że chodziło o kolegę Sory. - Wyglądaliście na bardzo zadowolonych ze swojego towarzystwa, więc myślałam, że tylko bym zawadzała.
- No to źle myślałaś, Kimi! Ciel i ja z chęcią byśmy się pobawili też razem z tobą, chociaż nie wiadomo, czy nic by ci się wtedy nie stało...
- Ciel to imię twojego przyjaciela, tak?
- ...to było jego imię...
- Ojej! Przepraszam, nie chciałam...
- ...bo teraz nazywa się Roeji!