środa, 6 kwietnia 2016

Zagubione ciała 1 - Sam w lesie... z trupem...

Otworzyłem oczy, po czym usiadłem. Podniosłem ręce i chciałem się przeciągnąć, lecz od razu złapałem się za brzuch i jęknąłem.
- Boli... A jednak nie. Dziwne...
Podrapałem się po głowie i wstałem. Spodziewałem się, sam nie wiem czemu, że przyjdzie mi to z trudem, lecz podniosłem się tak, jakbym nic nie ważył.
- Myślałem, że jestem wyższy... Czemu tak myślałem...? - wzruszyłem ramionami i chciałem pójść przed siebie. Chciałem, bo nie zrobiłem nawet pierwszego kroku, ponieważ się przewróciłem.
- Ała... Co to? Ktoś tu leży?
Potknąłem się o nogę jakiegoś człowieka, lecz ten ani drgnął. Po chwili zrozumiałem, że on nie żyje. Co więcej, był to sam szkielet.
Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, gdy na niego spojrzałem, były strzępki czerwonych, długich włosów, które opadały mu na twarzoczaszkę. Ubrany był w wytarte jasne spodnie i lnianą koszulę. Nie miał na nogach żadnych butów.
Nagle nad sobą zobaczyłem krwistoczerwoną plamę, więc podniosłem głowę, lecz nic nie zobaczyłem. Po chwili znowu się to powtórzyło, lecz tym razem plama ukazała się też na moich ramionach. Poczułem lekki niepokój, sięgając do moich włosów. Mogłem z łatwością na nie spojrzeć, ponieważ były bardzo długie. Wściekle czerwony kolor miał dokładnie taką samą barwę, jak włosy zmarłego...
...Co za zbieg okoliczności!...
Usłyszałem przytłumiony dźwięk, dochodzący od ręki szkieletu. Próbowałem powoli rozewrzeć zaciśnięte kości jego palców, lecz mi się to nie udało. Pociągnąłem za nie tak mocno, że aż się rozsypały. Wzdrygnąłem się, po czym złapałem, wciąż dzwoniący, telefon. Odebrałem połączenie.
- Shinobu? Czemu tak długo nie odbierałeś?!? - krzyknął z wyrzutem dziewczęcy głos po drugiej stronie. Przestraszył mnie, więc rzuciłem telefonem o drzewo. Po chwili znowu usłyszałem dzwonek. I tym razem odebrałem.
- O co ci chodzi, Shinobu? - usłyszałem ten sam głos.
- Eee... A tobie o kogo chodzi? Bo ja nie znam żadnego Shinobu... - odpowiedziałem niepewnie.
- Nie wygłupiaj się, Shinobu! - dziewczyna znowu krzyknęła. Tym razem byłem na to niejako przygotowany i jedynie lekko odsunąłem telefon od ucha. - Gdzie jesteś? - zapytał głos, nie dając mi wytłumaczyć, że się nie wygłupiam.
- W Kanadzie - odpowiedziałem pewnym tonem. W tym momencie dziewczynie musiała przysłowiowo "opaść szczęka". Jednak po chwili skapnęła się, że się z niej nabijam.
- A tak na prawdę, to gdzie jesteś?
- Nie mam pojęcia, okej? Nie wiem nawet jak się nazywam, a ty oczekujesz ode mnie, że wiem, kim jesteś! - mój głos pod koniec zdania przeszedł w piskliwy krzyk. Mutacja?
Dziewczyna się nie odzywała, wiec się rozłączyłem. Po chwili spostrzegłem, że telefon był zupełnie rozładowany i się wyłączył. Położyłem go obok kościotrupa.
Rozejrzałem się dokoła i, ujrzawszy drzewa z każdej strony, ruszyłem w kierunku, w ktorym zauważyłem ich najmniej. W końcu dojdę do jakiegoś miasta, a w nim możliwe jest, że dowiem się kim jestem i co robiłem w lesie.
W końcu wszystko jest możliwe, co nie...?

piątek, 1 kwietnia 2016

Szybkie ciasteczka cynamonowe

Składniki:
250 gram mąki pszennej
1 jajko
100 gram masła
30 gram cukru pudru (lub w kryształkach)
20 gram cynamonu zmielonego
1 łyżeczka proszku do pieczenia


Sposób przygotowania:
1. Wszystkie składniki dokładnie zmieszać rękoma.
2. Rozwałkować i wycinać różne kształty/ rwać na kawałeczki, po czym je spłaszczać.
3. Wyłożyć na blaszkę przykrytą papierem do pieczenia.
4. Pięć przez ok. 10 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza.




Przepis został wielokrotnie wykorzystany przeze mnie, a nawet troszeczkę ulepszony ;)
Znalazłam go gdzieś kiedyś, nie pamiętam gdzie...


Szczerze polecam z niego skorzystać :)