sobota, 16 stycznia 2016

Jestem przy tobie

Ostatni raz widzieliśmy się, gdy byliśmy dziećmi.
Od tego czasu nic się nie zmieniłem i cały czas cię obserwowałem.
Zmieniałaś się z dnia na dzień i powoli o mnie zapominałaś,
Aż w końcu zupełnie zniknąłem z twego umysłu,
lecz nie z tego świata. Ciągle byłem przy tobie,
chroniłem cię od niebezpieczeństw, a ty mnie nie zauważałaś.
Smuciłem się z tego powodu, lecz nie rozpaczałem.
Musiałem być silny, by cię chronić, choć niewiele mogłem.

Czasem mój cień pojawiał się na chwilę obok ciebie.
Wtedy patrzyłaś się na niego i próbowałaś sobie coś przypomnieć,
lecz w twej pamięci coś, jakby nieprzenikniony mur,
blokowało wspomnienia o mnie.

Nadszedł w końcu czas, w którym wyszłaś za mąż.
W sukni ślubnej byłaś piękna,
jak biała róża w całej swej okazałości.
W bolącej ciszy patrzyłem się na ciebie,
gdy szłaś z uśmiechem w kierunku swego ukochanego.

Nie mogłem nic zrobić. Cieszyłem się twoim szczęściem,
a jednocześnie me serce krwawiło; byłem wewnętrznie rozdarty.
Chciałem zniknąć, wmawiając sobie, że już nie potrzebujesz
mej lichej pomocy, że już masz swego ukochanego.
Lecz nie mogłem. Byłaś dla mnie zbyt cenna.
Zostałem więc z tobą, szlochając bezgłośnie,
jednocześnie mając uśmiech na twarzy,
w razie gdybyś mogła mnie jednak zobaczyć.

Mijały lata, twoja rodzina wzbogaciła się o pociechy,
których śmiechy wypełniały twój dom.
Mój smutek powoli zacierał się przez czas.
Ciągle cię chroniłem, tak, jak mogłem.

W końcu nadeszła pora, gdy twój mąż opuścił ten świat,
a wszystkie twe dzieci dorosły i też cię opuściły,
zapominając o tobie. Stałaś się cieniem człowieka.

Ja nadal byłem przy tobie i wierzyłem w ciebie,
podczas gdy wszyscy inni o tobie zapominali.
Próbowałem cię pocieszać, gdy byłaś bardzo smutna,
lecz to nic nie dawało; nie widziałaś mnie.

Lata mijały. Twoje ciało powoli się rozpadało,
twój umysł nie potrafił myśleć, aż w końcu umarłaś.
Twa dusza odmłodniała, po chwili spotkałaś mnie.
Patrzyłaś na mnie w milczeniu, przeszukiwałaś swoje wspomnienia.

Nie poznałaś mnie... Łzy popłynęły z mych oczu.
Ma rozpacz sięgnęła zenitu. Rozpadłem się. Nic po mnie nie zostało.
Nic, prócz gasnącego ciepła w twym sercu...

1 komentarz:

  1. łezka w oku się zakręciła... rewelacyjnie opisane. nie wszystko mnie tak porusza, a Tobie się udało.

    OdpowiedzUsuń