środa, 17 grudnia 2014

Klub Zainteresowanych Magią #03

Miesiąc po wydarzeniach z ostatniego rozdziału.
Klub Zainteresowań założył swą działalność trzy miesiące temu. Miesiąc temu miało miejsce dziwne wydarzenia początkujące ciąg jeszcze dziwniejszych wydarzeń. Piątka członków klubu dostała w swoje posiadanie dziwne moce, które przeczą prawom logiki. Bo jak, na przykład, światło w stanie chłodnej magmy może wydostawać się spod skóry? Albo: jak zwykły licealista może zamienić plastik w papier za jednym dotknięciem? Dotknięci tym doświadczeniem też tego nie wiedzieli. Wiedzieli tylko, że nie powinni o tym nikomu mówić, chociaż sami nie wiedzieli czemu.
Miniony miesiąc był bardzo spokojny. Członkowie klubu myśleli, że nawet za spokojny. Saiji powiedziała, że coś się stanie po tym czasie. Wszyscy się z nią zgodzili, bo wiedzieli, że to była przysłowiowa cisza przed burzą. Nikt z nich się nie mylił.
Dokładnie trzydzieści dni po otrzymaniu mocy zaczęło dziać się coś, co nie było w żadnym stopniu kontrolowane przez ich posiadaczy.
Takoji Saiji siedziała w swoim pokoju i czytała książkę. Po kilku minutach rodzice zawołali ją na obiad. Kiedy zeszła na dół, jej młodszy brat zaczął swój codzienny monolog o jego planach na przyszłość. Mówił o tym codziennie, więc jego siostra nauczyła się go ignorować. Po jakimś czasie ucichł i wszyscy usiedli do stołu i zaczęli jeść.
- Saiji, jak ci idzie w szkole? - zapytała się pani Takoji.
- Dobrze, mamo - odpowiedziała zapytana. Nigdy nie mówiła więcej niż uważała to za konieczne, a więc była przeciwieństwem swojego brata.
- A jak tam w klubie? Ostatnio dość często do niego chodzisz - zauważył jej tata.
- Pomagam Szefowi. Tak jak ty swojemu, tato.
Państwo Takoji się zaśmiali.
Po chwili Saiji wstała i poszła do swojego pokoju. Gdy do niego weszła, zamknęła drzwi i usiadła na łóżku. Podwinęła rękaw swetra i zobaczyła, że jej ręka świeci. Próbowała ją zgasić siłą woli, ale błękitne światło jej nie słuchało. Nagle zaświeciła jej dłoń i znowu światło nie chciało zgasnąć. Dziewczyna wzięła telefon i zadzwoniła do Roeji'ego.
- Szefie, mam problem.
- Tak, Takoji-chan? - zapytał Roeji.
- Ręka mi świeci i nie chce zgasnąć. Co mam zrobić, Szefie?
- Mogłabyś jakoś ukryć to światło, Takoji-chan? Jeśli tak to chodź do klubu, a jeśli nie to znowu do mnie zadzwoń. Zaraz będę w pokoju klubowym.
- Dobrze, Szefie.
Saiji rozłączyła rozmowę i rozejrzała się po pokoju. Poczuła, że jej szyja również się świeci, więc musiała się pośpieszyć, żeby zaraz cała nie świeciła. Ubrała chustę i rękawiczki, a na ramiona zarzuciła rozpinany, fioletowy sweter. Zeszła na dół i powiedziała do rodziców, że musi szybko wyjść. Nie czekała na odpowiedź, bo jej druga ręka zaczęła świecić. Kiedy wyszła jej brat zapytał:
- Co jej się stało, tato?
- Nie wiem, synku. Chyba po prostu się gdzieś śpieszyła.

Saiji chciała wsiąść do autobusu, ale nie wiedziała, czy nie zacznie się jeszcze bardziej świecić i poszła na piechotę.
Po piętnastu minutach była przed szkołą i wbiegła przez drzwi, żeby być jak najszybciej. Weszła do pokoju klubowego i zobaczyła Roeji'ego. Na jej widok podniósł się z krzesła, na którym siedział i kiedy ściągnęła rękawiczki i szal, zapytał:
- Czemu świecisz?
- Nie wiem, Szefie. To światło nie chce zniknąć.
Chłopak podszedł do niej i dotknął jej ramienia. Przestała świecić. Saiji spojrzała się na niego i zapytała ze zdziwieniem:
- Jak to zrobiłeś, Szefie?
- Pomyślałem, żeby światło zniknęło. I się udało.
Nagle dziewczyna go przytuliła. Roeji stał jak osłupiały. Pierwszy raz odkąd się spotkali wykazała więcej emocji i to go zszokowało. Po chwili odsunęła się od niego, spojrzała na podłogę i się zarumieniła. Zadzwonił telefon.
- Tak, Choji senpai? - zapytał chłopak.
- Roeji, nagle wszystko czego dotknę zamienia się w jedwab...
- Chodź do pokoju klubowego. Ja już tu jestem razem z Takoji-chan.
Kiedy chłopak się rozłączył, on i jego koleżanka spojrzeli na siebie. Zrozumieli, że burza się zaczęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz