czwartek, 26 marca 2015

Alchemik chodzi do szkoły

Korytarzem szedł niski chłopak ze złotym warkoczem w czerwonym płaszczu. Jego kroki były nierówne, jakby jedna jego noga była cięższa od drugiej. Prawą ręką trzymał walizkę. Z kieszeni jego spodni wystawał srebrny łańcuszek, na końcu którego znajdował się zegarek tegoż samego koloru.
Wszyscy oglądali się na niego, co zaczęło go irytować. Nic nie mógł na to poradzić. W końcu nie na co dzień w liceum widuje się niskiego chłopaka o dumnym spojrzeniu, który w dodatku ubrany jest w trochę dziwny strój zamiast mundurka.
Chłopak zatrzymał się przed salą. Otworzył drzwi i podszedł do ostatniej ławki, przy której usiadł. Położył walizkę na podłodze i rozsiadł się na krześle. Po chwili podszedł do niego inny chłopak.
- To moje miejsce, mały - powiedział, na co tamten się zerwał i zapytał:
- Że niby jestem tak mały, że nie widać mnie nawet pod mikroskopem?!
Przecież nikt tak nie powiedział... - pomyśleli wszyscy, którzy stali dosyć blisko, oglądając się w stronę nowego ucznia.
Po chwili chłopak się opanował i powiedział:
- Teraz to już moje miejsce. Znajdź se inne. Nie widzisz, jak dużo jest ich dookoła?
- Tyle, że to miejsce jest moje, bo wybrałem je sobie już kilka miesięcy temu, a ty jesteś nowy. Twoje miejsce jest tam - wskazał na ławkę najbliżej tablicy, przez co blondyn znowu poczuł chęć dołożenia mu. Gdyby to zrobił pewnie nikt by go nie powstrzymał, bo nie było tu jego brata, który zawsze to robił. Znowu się więc opanował i powiedział, że będzie siedział tutaj, i że on może iść na tamto miejsce.
- Coś się stało, Joe? - zapytał chłopak, który pojawił się nie wiadomo skąd.
- Na razie nic, Steve - odpowiedział zapytany. - Ale to się jeszcze okaże.
- Czemu on śpi? - zapytał ktoś inny.
Kiedy Joe się odwrócił, zauważył, że chłopak, który zajął mu miejsce spał sobie w najlepsze, a jeszcze przed chwilą normalnie siedział i się na niego patrzył tymi swoimi złotymi oczyma. Niezadowolony z faktu, że zasnął, chciał go strącić z krzesła, więc kopnął go w lewą nogę. Ku zdziwieniu wszystkich noga chłopaka brzdęknęła, a ten który go kopnął złapał się za stopę. Blondyn się obudził i spojrzał na ludzi stojących wokół niego, którzy trochę się cofnęli. Tylko trzymający się za stopę chłopak się nie ruszył i patrzył się na niego nieprzyjaznym wzrokiem.
W tym momencie zadzwonił dzwonek i do sali wszedł nauczyciel. Spojrzał na swojego ucznia, który podnosił się z podłogi i pokręcił głową. Gdy chłopak o imieniu Joe dotarł na miejsce z przodu sali wszyscy uczniowie wstali i odpowiedzieli na powitanie nauczyciela.
- Mamy nowego ucznia w klasie. Proszę, wstań - powiedział nauczyciel w ostatnim zdaniu zwracając się do niskiego blondyna. Kiedy tamten wykonał polecenie nauczyciel powiedział, żeby się przedstawił.
- Edward Elric jestem. Miło mi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz