czwartek, 11 sierpnia 2016

Mój własny kolor

Łukasz nigdy nie miał przyjaciela. Z myślą o zmienieniu tego stanu, powziął kroki, które, jego zdaniem, były niezbędne do tego celu. Zaczął częściej zagadywać do innych i obracać się w ich towarzystwie. Niestety wszyscy zaczęli go ignorować tuż po tym, gdy skończył rozmawiać z takim jednym Maćkiem z jego klasy. Podczas rozmowy tamten wydawał się jakiś taki nieobecny i co chwilę ziewał. Gdy tylko Łukasz to zauważył, szybko zrzedła mu, dotychczas wesoła, mina i zakończył przemowę krótkim "Cześć", po czym poszedł.
Podobnie działo się jeszcze kilka razy, przez co chłopak zaprzestał jakichkolwiek prób. Podczas gdy inni rozmawiali, on stał cicho za nimi i się im przysłuchiwał.
W końcu, pewnego dnia przyszedł mu do głowy pomysł, który szybko wprowadził w życie. Zaczął zachowywać się inaczej niż dotychczas, zmienił swoje zainteresowania na takie, które mają jego znajomi z klasy, przestał czytać książki, które tak bardzo lubił, zaczął słuchać muzykę inną niż dotychczas, ubierał się także inaczej. Kiedy zdobył pierwszego przyjaciela, wiedział, że zawdzięcza to jego nowemu sposobie bycia i zdobył więcej pewności siebie. Po pierwszym przyjacielu szybko pojawił się drugi, potem trzeci, czwarty, piąty... Łukasz był szczęśliwy, lecz nie długo.
Po pewnym czasie poczuł pustkę. Czuł się jak marionetka; tak jakby ktoś inny sterował jego ciałem, a on sam był schowany w najdalszym jego zakątku i nie miał najmniejszego wpływu na to, co się z nim dzieje. Jakby śledził poczynania zupełnie obcej osoby.
Przez to uczucie zdał sobie sprawę, że zagubił prawdziwego siebie i postanowił go odnaleźć. Zaczął więc powoli wracać do normalności. Im bardziej stawał się sobą, tym więcej ludzi od niego odchodziło, aż w końcu nie został zupełnie sam. W tym momencie stało się dla niego jasne, że ludzie, których nazywał swoimi przyjaciółmi, tak na prawdę byli przyjaciółmi wykreowanego przez niego fałszywego "ja", które było podobne do nich; szare, bez własnego koloru.
Łukasz popadł w przygnębienie, ponieważ znowu był ignorowany przez wszystkich. Ale z drugiej strony cieszył się, że nie zatracił się w byciu takim samym, jak inni; że potrafił wrócić do bycia sobą; że nie stracił własnego, oryginalnego koloru, który go wyróżniał. Jednocześnie wiedział, że przez to inni go odrzucali. Ale nie tracił nadziei na to, że znajdzie się osoba, która zaakceptuje go takim, jaki jest; osoba, której kolor będzie podobny do jego.