niedziela, 22 listopada 2015

"Tymczasowy klon Kaitou Kida", czyli dounjinshi "Meitantei Conan" oraz "Magic Kaito 1412" - Część IV

~~<Shinichi>~~
Minęło dwadzieścia minut od kiedy Kuroba się rozłączył. Powiedział, że będzie za pół godziny, ale jak ma zamiar tak szybko się tu pojawić?
Nakamori nie odezwała się do mnie ani słowem, tylko od czasu do czasu patrzyła się na mnie z podejrzliwością. Byliśmy w pociągu, który kursował prosto do Fukuoki. Przed chwilą ruszyliśmy z trzeciej od końca stacji. Będziemy na miejscu za jakieś siedem minut. Mój telefon zadzwonił, więc powiedziałem Nakamori, że zaraz wrócę. Ruszyłem do kolejnego wagonu, po drodze odbierając komórkę. Nawet nie zdążyłem powiedzieć "Halo?", bo od razu usłyszałem:
- Tu Kaito. Gdzie jesteście?
- Na stacji XXX.
- Co masz na sobie?
Odpowiedziałem na pytanie, po czym popatrzyłem przez okno.
- Okej. Na następnej stacji wyjdź ostatnimi drzwiami. To na razie! - rozłączył się.
Naprawdę jest już tak blisko? Ale jak to możliwe?
~Stacje XXY. Stacja XXY~ powiedział kobiecy głos, po czym pociąg stanął, a drzwi się otworzyły. Zgodnie z poleceniem wysiadłem z pociągu. Poczułem, jak ktoś poklepał mnie po ramieniu, więc się odwróciłem. Zobaczyłem Kurobę Kaito, uśmiechającego się tym swoim krzywym uśmiechem. Ubrany był w to, co ja.
- Jak ty... - nie dane mi było dokończyć, bo chłopak położył palec na ustach, po czym powiedział:
- Magik nie ujawnia swych sztuczek publice. No to na razie, mój klonie! Dzięki za dzisiaj!
I wszedł do pociągu, zostawiając mnie samego na peronie. Po chwili pociąg ruszył, a ja w oddalającym się oknie zobaczyłem uśmiechniętą twarz skrytą pod monoklem i białym kapeluszem. Chociaż mogła to być tylko moje wyobraźnia...
~~<Kaito>~~
Ach, ten Kudo! Zostawił Aoko w tak złym humorze! Co za facet tak robi?! ...ja... Westchnąłem i zająłem miejsce obok przyjaciółki.
- Ej, Aoko! Co ci się stało? Twoja twarz jest jeszcze brzydsza niż zwykle!
Dziewczyna odwróciła się nagle w moją stronę i zapytała z wyrzutem:
- Gdzie byłeś, Kaito?!
- Tylko w innym wagonie...
- Nie o to mi chodzi! Przez ostatnie pół godziny zachowywałeś się strasznie dziwnie. Dopiero teraz jesteś sobą. To był ktoś inny, nie ty!
- Co ty mówisz, Aoko? Byłem tutaj ciągle z tobą.
- Właśnie, że nie!
- A właśnie, że tak.
- No to czemu się dziwnie zachowywałeś?
- No bo źle się czułem - odpowiedziałem, drapiąc się po twarzy. - A teraz już mi lepiej...
- Mogłeś powiedzieć wcześniej! Wtedy byśmy nie jechali! Bakaito!
- Nie no... Znowu Bakaito? Naprawdę? - zapytałem przybierając żałosną minę. Aoko odwróciła głowę do okna. Jej twarz była czerwona jak zawsze, gdy się ze mną kłóciła.
 - Wracamy - powiedziała nagle nadal patrząc się na umykający krajobraz.
- Co? Jesteśmy prawie na miejscu! Czemu mamy wracać?
- Mówiłeś, że źle się czujesz, co nie? A więc wracamy.
- Ale mówiłem też, że już mi lepiej...
- Głupek! Wracamy i już!
- Myślałem, że chcesz pojechać do Fukuoki...?
- Zmieniłam zdanie. A jeśli tak bardzo chcesz gdzieś ze mną pójść, to chodźmy do wesołego miasteczka w naszym mieście.
- A... okej - zgodziłem się. Nie to, że chciałem z nią iść, ale wygląda na to, że ona chciała, więc nie było potrzeby by się z nią kłócić. Niech ma choć raz, co chce!
~~<THE END>~~





I oto koniec mego fanfiction! Podobało się? Jak tak, to czy moglibyście dodać komentarz albo zaznaczyć waszą opinię pod tym postem???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz